niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 5

- Emm... Ash, co ty robisz?- Zapytała Lauren stojąc w drzwiach pokoju swojego brata.
- Nic szczególnego.- Odpowiedział jej na szybko nadal zajmując się sobą. A dokładnie próbując stanąć na głowie przy ścianie grając dodatkowo na laptopie. Problem polegał na tym, że zamiast być wyprostowanym nie mógł oderwać się od podłogi i przez to w dziwny sposób był wygięty. Dziewczyna pokiwała głową robić przy tym minę w stylu "oczywiście, że to normalne". Podeszła do niego i usiadła obok czekając. Patrzyła jak chłopak przegrywa, ale nie zmienia pozycji. W pewnym momencie wszystkie światła w całym domu oraz komputer zgasły. Niespodziewający się tego blondy przewrócił się na bok uderzając jednocześnie o stojącą tam drewnianą skrzynkę.
- Kurwa!- Warknął.- Nie słyszałaś tego.
- Tak jasne, że nie.- Odpowiedziała mu dziewczyna. Razem wstali i ruszyli do salonu. Po omacku znaleźli jedną latarkę. Chłopak zapalił ja idąc do bezpieczników, za to dziewczyna wyjrzała przez okno.
- Ash chyba nie naprawisz tego! Na całej ulicy wszystko zgasło!- Zawołała odwracając się.
- Masz rację. Nie chce działać.- Przyznał, ponownie wchodząc do pomieszczenia.- Zadzwonię do chłopaków. Jestem ciekawy, czy u nich też jest ciemno.
- A gdzie masz telefon?- Zapytała dziewczyna siadając na kanapie. Blondyn przeszukał kieszenie swoich spodni w poszukiwaniu urządzenia. Ze zdziwiona miną wzruszył ramionami.
- Nie wiem...
- Dobra... Gdzie go ostatnio zostawiłeś?- Zapytała opierając brodę o rękę.
- W... w kuchni.- Powiedział prawie tam biegnąc. Po niecałej minucie był z powrotem w pokoju. Usiadł koło siostry wybierając numer do przyjaciela.
- Michael nie odbiera.- Mruknął unosząc brew do góry..- Dzwonie do Caluma.
- Nie dodzwonisz się.- Mruknęła pod nosem dziewczyna. W tym samym momencie drzwi do domu otworzyły się i wpadli przez nie jego przyjaciele. Roześmiani upadli na ziemie wypuszczając przy tym zakupy z ręki.
- Chyba jednak nie musisz dzwonić.- Mruknęła dziewczyna stając z bratem w przedpokoju i obserwując jego przyjaciół.
- Chyba nie. Chociaż może po psychiatrę?
- To wtedy wezmą całą waszą czwórkę. Jak coś, to zajmuję twój pokój. Cześć chłopaki!- Zawołała udając się po ciemku do swojego pokoju.
- Cześć Lauren!- Odkrzyknęli nieudolnie wstając.
- Czemu światła nie ma?- Zapytał Luke ponownie potykając się o nie wiadomo co.
- Nie wiem, chyba korki. Próbowałem naprawić, ale się nie da.- Wzruszył ramionami.
- Pfff... Zakład o pizze, że to naprawię?- Zapytał Mike zabierając blondynowi latarkę i idąc w stronę piwnicy gdzie znajdowały się bezpieczniki.
-Działa?!!
- Nie!!
- A teraz?!
- Nadal nie!
- A teraz?!- Zawołał gdy światła ponownie się zapaliły.
- Tak!- Odkrzyknęła mu dziewczyna znikąd pojawiając się obok brata.
- Lauren! Chcesz bym padł na zawał?!- Zapytał Calum "łapiąc" się za serce.
- Kusząca propozycja.- Mruknęła ze śmiechem. W tym samym czasie kolorowo włosy przyszedł z powrotem uśmiechając się szeroko.- Nie wiem jak to zrobiłeś, ale dziękuję.
- Ja po prostu umiem czarować.- Powiedział śmiesznie poruszając brwiami.- Gdzie moja pizza?

------------------- 4 godziny później-------------------

- Czekaj. To gdzie teraz lecicie?- Zapytała Lauren.
- Do Polski!- Krzyknął Michael wyrzucając ręce do góry.
- Przywieziesz mi coś? Proooszę...- Przeciągnęła litery przytulając się do brata. 
- Jak znajdę coś fajnego, to tak.- Cmoknął ją w czoło.
- A mi przywieziesz coś fajnego?- Zapytał Calum mrugając dziwacznie. 
- Nie.
- Dlaczego? 
- Bo będziemy tam razem idioto.
- Ashtonie Fletcherze Irwin to drugie brzydkie słowo z twoich ust w dzisiejszym dniu. Co się z tobą dzieje?- Udała zdziwioną Lauren.
- Czekaj jak drugie?!- Zawołał kolorowo włosy z kuchni.
- Wcześniej jeszcze powiedział "kurwa"!- Zawołała uciekając przed nadlatującą poduszką.
- Lauren!
- Wiem jak mam na imię.
- Ash jestem z Ciebie dumny.- Powiedział Mike ocierając niewidzialną łzę i zasłaniając dziewczynę. 
- A ja w was nie wierzę.- Powiedział kręcąc głową gdy wszyscy wybuchli śmiechem. 




Wyjaśniana są zbędne   ~ Tencza